Wolność

Zapowiadało się interesująco. Dwa spektakle teatralne w ciągu trzech dni, w Lublinie, w kowidowskich czasach. Pierwszy, „Kupiec wenecki” Shakespear’a, uznany za najlepszy polski spektakl szekspirowski sezonu 2018/2019, nagrodzony Złotym Yorickiem na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku w 2019 roku. Gościnny występ Nowego Teatru im. Witkacego ze Słupska.

Laureat Złotego Yoricka „ma być spektaklem eksportowym i przełomowym zarazem, głębokim interpretacyjnie, innowacyjnym formalnie i gorącym politycznie”. Trzydziestokilkuletniemu reżyserowi Szymonowi Kaczmarkowi udało się osiągnąć ten cel przemawiającymi do współczesnej publiczności środkami. Chociażby „gorący politycznie” czyli nietolerancja.

Mamy więc Żyda, jednego z głównych szekspirowskich bohaterów; przyjaciół Antonio i Bassaniego wykreowanych na gejów; i trzymaną pod kloszem ukochaną córkę Żyda, przedstawicielkę kobiety upokorzonej w świecie mężczyzn. Jest więc komplet niepełnoprawnych członków dowolnej zbiorowości wtedy i dziś. Jest mowa o nietolerancji i wolności.

Córce Żyda udało się przełamać okowy niewoli – uciekła pewnej nocy z ukochanym, osiągnęła wolność – tak myślała. Wolność, wyrazem której był seks i narkotyki. To one oddawały sens wolności.

O wolności była również mowa w drugim spektaklu, zrealizowanym przez Off-owy Teatr Klepisko, tytuł „O-twórz wolność”. Spektakl improwizowany, o tyle nieprzeciętny, że takiej formy widowiska w Lublinie jeszcze nie było, „improwizacja jako najwyższa forma rozwijania uważności na drugiego człowieka, relacji widz – artysta, relacji widz – widz”. Celem było „stworzenie przestrzeni, zachęcającej widzów do wzięcia czynnego udziału w muzyczno – teatralnym spotkaniu”. Aktorzy dostali tekst na pół godziny przed spektaklem. Widzowie byli zaproszeni do włączenia się w improwizację.

Na scenie sześć osób: troje muzyków: wiolonczela, gitara i keyboard oraz troje „mówiących”. Dziewczyna w pomarańczowych spodniach preferowała mowę ciała fikając koziołki. Okazała się być w życiu prywatnym między innymi trenerką jogi. Druga wokalistka. Ładny głos. I młody mężczyzna, najwięcej mówiący.

Akcja toczyła się niemrawo, po kilkunastu minutach aktorzy przekonali publiczność, że improwizacja jest trudną sztuką. Z tempa akcji widocznie niezadowolony był dyrektor teatru bo w pewnym momencie wskoczył na scenę, powiało energią. Żywo coś przeczytał, przetworzył a wystąpienie zakończył słowem „ogórek” – jako przyczynek do wolność. Aktor na scenie skontrował „pomidor”, wokalistka przekonywała, że „keczup”, aktor chciał wiedzieć ostry czy łagodny… I w tej atmosferze zakończyła się improwizacja na temat wolności.

Zastanawiałam się nad włączeniem do improwizacji, ale stchórzyłam, zabrakło mi pomysłu. Przyszedł. Po 12 godzinach. Doświadczyłam na sobie, że improwizacja jest trudną sztuką. Najpierw na poważnie, że „wolność, równość i braterstwo”. Potem parafrazy: „Wolności! ty nad poziomy wzlatuj…” . Albo: „Wolności. Ty jesteś jak zdrowie…”.

I olśnienie. Wolność, zdrowie, ojczyzna – wartości, z których sobie nie zdajemy sprawy, póki trwają. Są po prostu nam dane, więc niekoniecznie w centrum naszych zainteresowań, szufladka zamknięta. Dopiero utrata jest ciosem, tragedią. I wyciska łzy bólu, żalu, rozpaczy. Ich brak potrafimy zdefiniować, gotowi ponieść ofiary.

Realizatorzy byli z pokolenia post ’89. W ich spektaklach nie było ani wolności, ani jej braku. Było po prostu zawieszenie w próżni.

Czym jest dla was wolność?

Izabella

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *