Wychowani w klimacie

Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci

Bieg życia człowieka to: dorastanie, dojrzałość, przejrzałość (chciałoby się powiedzieć). W okresie dorastania nasiąkamy – a więc tworzymy swój indywidualny, niepowtarzalny, dynamiczny system wartości. W okresie przejrzałości trącimy, jeśli mamy czym – to sukces. Jednak zbyt często zdarza się, że z powodu natłoku przyziemnych obowiązków i tysiąca innych racji budzimy się pewnego dnia „bezwonni”- bez zainteresowań, pasji, bez poczucia odpowiedzialności za przyszłe pokolenia – to klęska.

Jak się nasiąka, czym się nasiąka? – klimatami w jakich się było wychowanym. Mój ojciec, urodzony jeszcze pod zaborami, miał 10 lat, kiedy Polska odzyskała niepodległość. Miłość do języka rodzimego zawdzięcza najstarszej siostrze, wiejskiej nauczycielce z powołania, która przez całe swoje życie udowadniała, że to ona powinna być pierwowzorem siłaczki dla Żeromskiego. Jeszcze jako uczennica wpajała młodszemu rodzeństwu i otoczeniu znaczenie języka, organizowała wakacyjne konkursy recytatorskie np. „Pana Tadeusza”, całego z pamięci.

Kiedy by się nie weszło do domu rodzinnego mojego ojca zawsze ktoś trzymał książkę w ręku. A kiedy po wojnie (oczywiście drugiej światowej) radioodbiorniki stawały się coraz bardziej dostępne cała rodzina słuchała namiętnie lektur i słuchowisk radiowych, do dziś uwielbiam teatr wyobraźni. Pierwszym słuchowiskiem, które zapamiętałam była polska wersja „Wojny światów”, chyba z 1948 roku. Chciałabym je jeszcze raz usłyszeć! W ten sposób, jeszcze zanim zaczęłam chodzić do szkoły, budowało się moje zainteresowanie słowem, moja miłość do pisania i celebrowania języka, której oddałam się tak ciałem jak i duszą w wieku przejrzałym.

Z kolei mama miała słabość do fortepianu. Sama nauczyła się grać już jako osoba dorosła, matka dzieciom. Pianino było jednym z pierwszych mebli w naszym domu, przed kredensem, szafą, ba nawet przed łóżkiem małżeńskim. Jej marzeniu, żebym nauczyła się pięknie grać nie sprostałam, jednakże ukończyłam podstawową szkołę muzyczną, pięć lat codziennych zajęć popołudniowych podczas gdy moi rówieśnicy bawili w berka lub grali w klasę. Opłaciło się, muzykę kocham do dziś.

Babcia ze strony mamy przekazała mojemu bratu pasję do ogrodu co ratuje go od kręćka, od kiedy przeszedł na emeryturę. Za to jego leśny ogród jest do pozazdroszczenia. Dodam jeszcze dom mojej przyjaciółki, w którym często bywałam, tam też był kult muzyki, ponadto malarstwa i radia „Wolna Europa” – czytaj poszanowanie wolności.

Młody umysł chłonął te propozycje. Bez przymusu, bez zmęczenia. Wiek przejrzały cieszy się dobrze zakotwiczonymi zainteresowaniami. Bez przymusu, bez zmęczenia. I czuje się zobowiązany do stworzenia klimatu następnym pokoleniom.

W jakich klimatach wychowywałaś/-łeś swoich potomków?

Izabella

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *